Kłopoty z dyscypliną, z niewłaściwym zachowaniem, z brakiem zaangażowania albo agresywnym nastawieniem uczestników? Co to właściwie znaczy, kiedy mówimy o braku dyscypliny, zaangażowania, czy o niestosownym zachowaniu? Na potrzeby tego tekstu nazwijmy te zachowania określeniem „trudne sytuacje”, kilka przykładów?
Rozpoczynasz spotkanie, ledwo udało Ci się zrobić krótkie wprowadzenie, a już z kilku miejsc na sali dociera do Ciebie komentarz „znowu wracamy do tego tematu?”, albo „ale po co właściwie my to mamy robić?”. Dalej, kiedy próbujesz zachować spokój i przedstawić cele i rozpocząć – Twój wzrok, zamiast zasłuchanych twarzy, znajduje osoby zatopione w ekrany swoich laptopów, albo telefonów… znasz te sytuacje? Co wtedy myślisz i czujesz?
Problem pierwszy – samokontrola i emocje
Prowadzenie spotkań i w ogóle wszelkie wystąpienia publiczne należą same z siebie do kategorii „stresujące”. Jest to sytuacja sprzyjająca uruchomieniu w głowie katastroficznych myśli, a każde zachowanie innych ludzi, które odbieramy jako krytyczne, albo nieprzychylne dodatkowo podnosi poziom emocji i stresu. Np. tak jak wspomniana wyżej sytuacja z komentarzami albo twarzami w laptopach.
Jak postrzegamy tę sytuację? Co mamy w głowie?
Nie słuchają mnie, mają to gdzieś. To niegrzeczne, przeglądać pocztę albo facebooka, kiedy ktoś mówi.
Co czuję? Lęk? Złość? Pojawia się pytanie: Co robić?
Zestresowany mózg podpowiada, że należy wyżej wymienionych przywołać do porządku, zdyscyplinować. Jak to robimy? Zwracamy uwagę:
„Jeśli ktoś jeszcze nie raczył zauważyć, spotkanie się już rozpoczęło, proszę zamknąć w końcu te laptopy”.
Problem drugi – percepcja
Zostańmy w tej sytuacji, dalej zamiast zasłuchanych twarzy widzisz oczy zatopione w ekrany laptopów, ale zmieńmy percepcję.
Zamiast myśli o braku uwagi albo kultury pojawia się myśl: Słuchają mnie i z pewnością przeglądają prezentacje, które przygotowali specjalnie na nasze spotkanie…
Która wersja jest prawdziwa? Może uda mi się Was zaskoczyć… Kompletnie nie ma znaczenia, która wersja jest prawdziwa. Znaczenie ma to, że obie to wyłącznie percepcja, a nie fakty.
Problem trzeci – interwencja
Zakłócenia mają pierwszeństwo. Są zachowania, których – z perspektywy efektywnego spotkania – nie możemy zignorować. Do takich należy poziom zaangażowania uczestników, więc jakaś interwencja jest potrzebna. Wyjdźmy od przykładu interwencji opisanej w przykładzie wyżej („Jeśli ktoś jeszcze nie raczył zauważyć, spotkanie się już rozpoczęło, proszę zamknąć w końcu te laptopy”), jak ocenimy jej skuteczność?
Z perspektywy logiki procesu i percepcji, interwencja ta wydaje się zrozumiała – była przecież reakcją na niestosowne zachowanie. Czy na pewno?
Co miała na celu – z perspektywy osoby, która jej dokonała? Przywołać do porządku, zdyscyplinować? Czyli zwiększyć zaangażowanie? Być może udało się spowodować, że laptopy zostały zamknięte, a co z zaangażowaniem? Wzrosło? Raczej nie.
Intuicyjnie wiemy, że coś z taką interwencją jest nie tak, ale na czym dokładnie polega błąd? Jak powinna wyglądać interwencja, która usuwa problem, ale nie niszczy zaangażowania?
Jakie są Wasze pomysły i diagnoza sytuacji? Dajcie znać w jaką stronę rozwinąć ten przykład na kontakt@smart2know.pl 😊